Historia pierwszego auta w Łodzi zaczyna się od pewnej podróży do Paryża. Tam Józef Auerbach, łódzki aptekarz, miał zajmować się handlem medykamentami, ale zamiast tego wrócił do domu z motoryzacyjną gorączką. W 1901 roku sprowadził do miasta swój wymarzony pojazd – francuskiego De Dion-Boutona. Było to auto, które przypominało bryczkę, ale miało ukryty pod siedzeniem silnik i potrafiło rozpędzić się nawet do 40 km/h! W tamtych czasach to była prawdziwa rewolucja.

Jednak historia tego auta nie kończy się w Łodzi. Józef Auerbach jeszcze przed I wojną światową przeprowadził się do Zgierza, gdzie prowadził jedną z najbardziej znanych drogerii w mieście. I co ważne – przywiózł ze sobą swój samochód! Był jednym z pierwszych właścicieli auta w Zgierzu, dołączając do elitarnego grona posiadaczy samochodów, do którego należeli również znani fabrykanci Poselt, Borst  czy Krusche.

Na pamiątkę tego wydarzenia powstała niezwykła fotografia, którą dziś prezentujemy. To klasyczny przykład zdjęcia z epoki – czarno-biała odbitka w formacie pocztówki, jak to często bywało na początku XX wieku. Rodzina Auerbachów – Józef, jego żona Maria oraz córki Leonia i Helena – dumnie pozują w swoim aucie. Obok stoi szofer Jerzy, elegancko ubrany w uniform. To on miał odpowiadać za prowadzenie tej nowinki technicznej, choć – jak mówi historia – nie zawsze wychodziło to bez problemów.

Zgierzanie patrzyli na ten dziwny pojazd z niedowierzaniem. W całym regionie wzbudzał takie poruszenie, że zbierały się tłumy gapiów. Niektóre konie, przestraszone pojazdem, rzucały się w pola, zatrzymując się dopiero w kartofliskach. Sam szofer Jerzy również zapisał się w historii – pewnego dnia, nieco „rozluźniony”, wjechał na środku miasta prosto w powóz lokalnego fabrykanta! Policja nie miała pojęcia, jak przestawić samochód, więc trzeba było wezwać właściciela, aby ten uruchomił wehikuł. Finalnie całe zajście zakończyło się… wycieczką funkcjonariusza policji i jego żony samochodem Auerbacha.

Dziś ta fotografia jest świadkiem tamtych czasów i dowodem na to, jak wielką sensacją był pierwszy automobil w mieście. Została przekazana do zbiorów muzealnych przez wnuka Heleny Auerbachówny, późniejszej społeczniczki i wolontariuszki, która pomagała przy organizacji Muzeum Miasta Zgierza. Można powiedzieć, że pasja do kultury i historii przetrwała w tej rodzinie pokolenia – podobnie jak wspomnienie o pierwszym zgierskim aucie, które wywoływało emocje większe niż dzisiejsze superauta na ulicach miasta!