Zawieszka zoomorficzna

Trudno rozstrzygnąć, jakie zwierzę przedstawia ten rzadki zabytek. Zwłaszcza, że na pierwszy rzut oka ciężko dociec gdzie tu jest głowa, a gdzie ogon. Kończyny są cztery, to nie ulega wątpliwości, ale reszta? To dopiero zagadka.
Na szczęście z pomocą przychodzi nam… fallus zwierzęcia, umieszczony, siłą rzeczy, między parą tylnych kończyn. Gdy bliżej mu się przyjrzymy, odkryjemy że to, co niektórym wydaje się rybim pyskiem, jest tak naprawdę zadnią częścią zwierza, od której odchodził kiedyś (obecnie ułamany) ogon. Na drugim końcu mamy za to głowę na wydłużonej szyi, na której pierwotnie znajdowały się uszy lub rogi.
No dobrze, ale co to za kreatura? Chwilowo zostawimy to pytanie bez odpowiedzi i opowiemy nieco więcej o samym zabytku. Zawieszkę znaleziono w Kowalewicach gm. Parzęczew, jako znalezisko luźne – nie została odkryta w czasie badań. Trudno więc powiedzieć cokolwiek pewnego o jego pochodzeniu. Niejaką sugestią może być fakt, że w Kowalewicach istniała osada kultury łużyckiej, funkcjonująca pomiędzy 1100-530 r. p.n.e. Problem w tym, że w kulturze łużyckiej rzadko występują tego typu zawieszki. Najbliższe analogie znamy z kręgu kultur celtyckich, gdzie podobne figurki w kształcie ludzi i zwierząt występują powszechnie. Czy więc mielibyśmy tu do czynienia z pamiątką po jakimś Celcie, który zawitał kiedyś nad Bzurę? Nie jest to wykluczone, choć bardziej prawdopodobne, że jest to niedoskonałe, miejscowe naśladownictwo wzorów celtyckich.
Czy jednak fakt, że naszego zwierza możemy łączyć z Celtami, pomoże nam odpowiedzieć na pytanie, co to za gatunek? Najpierw odpowiedzmy sobie na pytanie, jakie funkcje pełniły tego typu zawieszki dla ziomków Asterixa i Obelixa. Niewielkie metalowe przedmioty w kształcie zwierząt, ludzi, a nawet części ludzkiego ciała były po prostu amuletami. Miały przynosić swoim nosicielom na tym i tamtym świecie (wiele z nich znajdujemy w grobach) przychylność sił wyższych. Na stanowiskach celtyckich znajdziemy zawieszki w kształcie psów, dzików, jeleni oraz ptaków.
Z którymi z nich mamy tu do czynienia? Te ostatnie, rzecz jasna, od razu możemy wykluczyć. Trudno też oczekiwać dzika z tak długą szyją. Nasz zwierz może więc być jeleniem albo psem. Biorąc pod uwagę, że miał on kiedyś długi ogon, ta druga interpretacja jest wielce prawdopodobna.
Jeśli więc był to pies (niestety nie możemy mieć pewności, czy jamnik;) to jaki sens miałoby noszenie amuletu w takim właśnie kształcie? Pies w kulturze Celtów miał dużo szerszy zakres znaczeniowy niż przypisuje mu nasza kultura i, co istotne, jednoznacznie pozytywny -co dla nas nie jest takie oczywiste. Oprócz ochrony (strażnik dobytku) i wierności, które my również mu przypisujemy, dla Celtów był on ponadto symbolem zdrowia, męskiej siły, łowiectwa, a nawet macierzyństwa. Nic więc dziwnego, że czciciele Teutatesa chętnie nosili jego wyobrażenia, chcąc zapewnić sobie zdrowie, szczęście i bezpieczeństwo.
Czy takie znaczenie przypisywał naszej zawieszce również jej pierwotny właściciel? Tego nie wiemy, ale jeśli nasza “psia” interpretacja tego zabytku jest słuszna, to jednego możemy być pewni. Nasi przodkowie z przełomu epok brązu i żelaza lubili psy nie mniej niż my.